Myślę, że podoba nam się ta historia dlatego, bo jest bardzo prawdziwa i osobista. Każdemu w jakimś najmniejszej części przytrafiła się taka sytuacja - przypadkowo poznajemy kogoś, pozornie zupełnie innego i nagle odkrywamy, że do tej pory z nikim nie czuliśmy się tak wspaniale. Niestety wszystko dookoła przekonuje nas, że to niewłaściwe, nieodpowiednie, zakazane...
Mimo to warto dostrzec to co ukryte 'między słowami', na takie chwile warto czekać, nawet jeśli odejdą... Nawet jeśli niemożliwym jest zatrzymanie tych chwil niech pozostaną w naszych wspomnieniach:))
Tak to. Przecież to był pocałunek przyjacielski, a poza nim nic innego, co mogło sugerować zdradę nie miało miejsca.
przyjacielski? ok, każdy może to interpretować na swój własny sposób. Nie przespali się, ale ona była o niego zazdrosna i ten pocałunek na koniec... on jej nie pocałował w czółko jak ojciec. Tylko w usta, a to znaczy, ze coś do niej poczuł.
pocałował po męsku... czym zniszczył przyjaźń dziadka z wnuczką zamieniając to w... no w co?
bez sensu... a film średni z małym plusem...
w sumie.. tez się czasem zastanawiam po co im to było. w końcu każde z nich miało rodzinę :P , ale i tak uwielbiam ten film.
a może przez chwilę chcieli powrócić do szczęśliwego życia? tak po prostu? nie robiąc z siebie męczenników...
Każdy ma swoją definicję zdrady. Ja myślę, że nie trzeba nawet zobaczyć się z drugim człowiekiem żeby kogoś zdradzić...
Ja bym jeszcze dodał, że właśnie takie "związki" są najbardziej emocjonalne, można z nich brać najwięcej i nie przejmować się przyszłością. Można się otworzyć w 100% na drugą osobę. Pozostawić resztę świata gdzieś daleko, setki kilometrów od domu. Najwspanialsze związki to moim zdaniem właśnie takie, które są skazane na rychłe zakończenie...