Nie mieliście wrażenia, że Charlotte to senne marzenie Boba? Gdy po skończeniu filmu, włączymy go ponownie - dostrzeżemy mnóstwo małych, na pozór nieistotnych szczególików. Jak np; reklama na początku, w której występuje Bob pojawia się również na końcu. Z tym, że gdy Bob widzi ją po raz pierwszy - przeciera oczy, a ona znika. Zupełnie tak jak we śnie..
Na początku w windzie, jedzie on sam - z samymi Japończykami. Następnie już, znajduje się wśród nich Charlotte - jakby była remedium na jego samotność i tytułowe lost in translation. Różnice kultur, które powodowały, że nie czuł się tam jak w domu. Tak jak płyta, której słuchała Charlotte - mówiła ona o tym, że dusza zaczyna od wzorca wytyczonego zanim przyszliśmy na świat. Bob zobaczył dziewczynę w windzie i wyobraził sobie, że jest jego bratnią duszą oraz całą ich relację. Charlotte nie przyznała się do posiadania płyty ani zobaczenia Boba po raz pierwszy już w windzie - co pozwala mi sądzić, że to ta właśnie scena była ostatnią rzeczywistą.